Sobota, późny wieczór. Dzwoni telefon. "Znalazłem potrąconego kota. Nikt nie chce mi pomóc. Proszę...", pytamy skąd Pan dzwoni i słyszymy "Z Koszalina". Zamarliśmy bo wiedzieliśmy, że Pan nie poradzi sobie ze "spychologią" w weekendowy wieczór. Zaczęła się gonitwa z czasem, bo w słuchawce słychać było przeraźliwy płacz kota. Obdzwoniliśmy kogo się tylko dało. Trzy telefony rozgrzaliśmy do czerwoności. Z żalu, bezsilności i smutku sprawdziliśmy trasę. 7h39min tyle dzieliło nas od konającego kota. Niewykonalne. I nagle odzywa się Dominika z Fundacja na rzecz Zwięrząt Marzenia Zwierzaków. Pojedzie, zabierze, zawiezie do weterynarza. Jak powiedziała tak zrobiła ❤
Niestety kręgosłup kota był roztrzaskany. Nie było mowy o życiu bez bólu. Została podjęta decyzja o skróceniu cierpienia...Nie żałujemy tej godziny, którą poświęciliśmy na szukanie pomocy 689km dalej. Nie chcemy myśleć jak musiałby cierpieć w tym rowie, na tym zimnie.
Dziękujemy Dominika za pomoc!
A Wam Kochani chcemy pokazać, że zawsze warto walczyć do końca! I pomagać napotykanym zwierzętom, bo nigdy nie wiemy czy nie jesteśmy ostatnimi osobami, które mogły im pomóc.
Dziękujemy także człowiekowi, który zatrzymał się i nie mając zielonego pojęcia o tym jak można pomóc i dostając kolejne odmowy wybierał następne numery wierząc, że jednak znajdzie pomoc.
Reagujcie zawsze! ❤