Do fundacji wpłyneło ponowne zgłoszenie z prośbą o interwencję w miejscowości Racławice. Według zgłaszającego pies adoptowany ze schroniska w Racławicach siedzi cały czas w kojcu, nigdy nie jest wypuszczany.
Na miejscu okazało się, że w kojcu pełnych odchodów znajduje się pies w typie podhalana. Pies był zaniedbany, a do picia miał brudną wodę mimo iż w kojcu było aż 4 wiaderka . Obok kojca unosił się odór odchodów, które były w kojcu i naokoło kojca .
Pies jednak jak się okazało nie był adoptowany ze
schroniska, tylko przywieziony z gór jako Podhalan i pewnie nim był ale stres nie wypuszczania z kojca jak i również nieodpowiednie żywienie przyczyniło się iż pies był chudy i wyleniały. Właścicielka, młoda piękna dziewczyna podpisała zobowiązanie poprawy warunków jak również udania się z psem do weterynarza celem obdukcji-w jakiej kondycji zdrowotnej jest pies. Na początku kobieta ta mówiła, że pies raz w tygodniu jest przypinany na łańcuch ale nie protestowała jak inspektor powiedział iż są świadkowie, którzy twierdzą, że nie jest w ogóle wypuszczany z kojca. Poprosiliśmy o podanie psu czystej wody do picia . Niestety kobieta bała się wejść do kojca i wiadro na wodę wyciągała za pomocom kija. Policjanci , którzy zostali wezwani do sąsiadów potwierdzili, że kobieta boi się tego psa i tylko mąż do niego wchodzi.Pies nie był agresywny choć to cud , gdyż niesocjalizowany pies ,nigdy nie wypuszczany z koja jest sfrustrowany i staje się agresywny.