16 stycznia 2020 odebraliśmy tego pieska. Wlascicielka wypowiadała się o nim jak o przedmiocie, który zabiera jej cenny czas bo wymaga podawania jedzenia. Nie mówiła "on je 3 razy dziennie" tylko "ja muszę mu dawać żreć 3 razy dziennie". Chyba nie musimy mówić jak nas to bolało? Dodatkowo ten maluch przywiązany był na zardzewiałym łańcuchu do lichej budy. Gdzieś między sterta zlomu i gruzu.
Nie mieliśmy dla niego miejsca, ale poprosiliśmy schronisko w Krakowie o przyjęcie go. Psiak był z terenu miasta, więc schronisko go przyjęło. Piesek był bardzo przestraszony i wycofany, ale wolontariuszki schroniska pomagały mu jak tylko mogły.
ZOSTAŁ ADOPTOWANY!
Dostaliśmy zdjęcie, ale byliśmy w terenie do późnych godzin wieczornych. Telefon nowej właścicielki pieska spowodował u nas łzy szczęścia.
Płakałam ja, płakała wlascicielka...
Zobaczcie na te zdjęcia.
Łzy same napływają do oczu. Tak bardzo się cieszymy!!!
Teraz już nie słyszy "masz, żryj" tylko "Czy Ci smakuje?" <3